Jeśli uda mi się napisać coś w miarę przyzwoitego, opublikuję to. A jeśli mi się nie uda wkrótce, to może kiedyś. Pytanie tylko: ile czasu trwa kiedyś? Może się tego dowiem.

Edit: 22.03. 2020 roku. Nowy szablon wykonany przeze mnie.

13 lipca 2015

Love, Laura


Laura
Daj mi zadanie z maty. Wiem, że je zrobiłaś.
Ross

Ross
Skąd niby możesz wiedzieć – nie zrobiłam, okej? Sam je zrób tłumoku.
Laura

Laura
Jesteś mojom najwredniejszom przyjaciółkom.
Ross

Ross
Robisz błędy w najprostszych słowach: moją najwredniejszą przyjaciółką.
Ale zgadzam się. Oto cała ja: Laura Zimna Suka Marano.
Laura

Laura
Myślałem, że masz na drugie imię Marie… Kij z tobom! Daj mi to zadanie. Na następnej lekcji musze mieć je spisane, bo Wielkoucha pani Ramsey postawi mi pałę.
Ross

Ross
I bardzo dobrze. Może rodzice nareszcie zabiorą ci utleniacz. Twoje kudły są prawie białe.
Laura

Laura
Wiesz dlaczego nauczycielka to najseksowniejsza kobieta?
Ross

Ross
Nie, nie wiem. Oświeć mnie Einsteinie.
Laura

Laura
Ma klasę, ma okres dwa razy w roku i… stawia pałę w dwie sekundy. Czad!
Ross

Ross
Jesteś zboczony Rossie Lynch. A poza tym to nie dotyczy panny Ramsey. Z takimi uszami nie można mieć klasy. Jedynie grację słoni w składzie porcelany…
Laura

Drodzy państwo Marano,
Proszę o pojawienie się w szkole, w piątek o 5.00 byśmy mogli wspólnie omówić treści liścików, która Laura wysyła na lekcjach.
Z poważaniem panna Ramsey.

Do: Laura
Od: Ross
W kinie odbędzie się projekcja wszystkich części Harry’ego Pottera. Idziesz ze mną? Moi starzy nas podwiozom!



Do: Ross
Od: Laura
Nie dam rady. Ramsey pokazała moim rodzicom karteczkę z liścikiem, w którym napisałam, że ma grację słonia w składzie porcelany. Mój tata nie wytrzymał i zaczął się śmiać.

Do: Laura
Od: Ross
Czyli wszystko dobrze się skończyło? Twój tata to równy gość.

Do: Ross
Od: Laura
Ale i tak mam szlaban na dwa tygodnie. Moja mama nie jest tak wyluzowana jak tato.

Laura
No to krucho. Ale na twoje osiemnaste urodziny odstawimy coś fajnego!
Ross

Ross Laura
Moja osiemnasta jest dopiero za dwa lata. Teraz będę miała szesnaste urodziny. Matma ci nie idzie. Jestem od ciebie (tylko) miesiąc starsza klulicku.

Do: Laura
Od: Ross
Haha. Miałem wtedy osiem lat i jeszcze nie mówiłem „r”. Teraz umiem powiedzieć krulik.

Do: Ross
Od: Laura
Ale dalej nie umiesz tego poprawnie napisać… klulicku.

Do: Laura
Od: Ross
Koniec tematu. Skoro nie idziesz to spadaj. Pójdę z Danny’m i Aldenem…!

Do: Ross
Od: Laura
Myślałam, że nie masz kumpli.

Od: Ross
Do: Laura
Jak widzisz mam.

Do: Ross
Od: Laura
Śfietnie. Baf sie dopsze. 

Do: Laura
Od: Ross
Bende.

Szanowni państwo Lynch,
Informuję i przypominam, że Ross znów przyniósł do szkoły czasopismo dla dorosłych, którym obkleił całe WC dla chłopców. Zawieszam go w prawach ucznia na dwa dni.
Z poważaniem Ivey Meeks, zastępca dyrektora

Od: Laura
Od: Ross
Ech, suabo. Wymiksowana Ivy zawiesiła cię tylko na dwa dni. Zaczynasz się starzeć.

Od: Ross
Do: Laura
Nie starzeję się. Panna Meeks nie umiała docenić mojego żartu i tyle.

Laura, Ross, Ernie – konwersacja grupowa na chacie
(kamera internetowa włączona)
R: Ernie, musisz nam załatwić te supermodne klejące żujki, żeby się szybko nie odkleiły.
E: A po co wam one, jeśli można wiedzieć?
L: Panna Meeks poprzednio nie doceniła żartu Rossa. Może nareszcie doceni nasz wspólny.
E: Dobra, mój kuzyn wam załatwi, ale ani mru mru, że to ja. Jak będą pytać to sami sobie załatwiliście, i jakby co to nic nie wiecie. Dwadzieścia dolców w akcie milczenia. No i dziesięć za przesyłkę, a za towar drugie tyle. To będzie po dwie dychy od łebka.
L: Ździerca! Poprzednim razem było po piętnaście.
E: Wszystko podrożało, Marano. Bierzecie czy nie?
R: Okej, bierzemy. Załatw na jutro.
E: Płacicie z góry się rozumie.
L: Kopem w dupę, chyba!
R: (kopie ją w kostkę) Jasne, z góry. Jeszcze dziś będzie kasa.
E: Interesy z wami to czysta przyjemność.

Laura
Wmiksowana Ivy zabrała mi te żujki i je zjadła, a teraz siedzi u pielęgniarki z torbą lodu przy twarzy, bo wypadł jej ząb. Hahahaha. Zemsta jest słodka.
Ross

Laura
Dziś twoja osiemnasta. Zróbmy w szkole coś, co zapamiętają do końca życia. Bo tamte żujki i panna Meeks, wrzeszcząca, że kosmici ukradli jej gacie było słabe. Od zeszłego roku nie zrobiliśmy żadnego kawału, trzeba to nadrobić.
Ross

Ross
To chyba nie jest dobry pomysł, ale osiemnastkę świętuje się tylko raz. Po tym kawale wyrzucą nas jak nic. Ale wchodzę w to!
Laura

Laura
Gra jest warta śfieczki.
Ross

Ross
Świeczki, Ross, świeczki.
Laura

Laura
Wszystko jedno jak to się pisze. Masz te kulki z farbą, ja mam proce. Czas dać Łysemu Warenowi lekcję sztuki której nie zapomni. Do dział!
Ross

Szanowni państwo Marano,
Mam nadzieję, że nie zanudzę państwa moim setnym listem, ale proszę, by zgłosili się państwo w poniedziałek do sekretariatu, po telefon córki i torbę kulek z farbą, które przemyciła do szkoły. Zostaje zawieszona do odwołania. […] Jako, że jest już pełnoletnia, powinnam wezwać policję, bo wandalizm jakiego się dopuściła wraz z Rossem Lynchem jest oburzający, jednak dziś jej urodziny, więc potraktowałam sprawę po macoszemu...
Z wyrazami szacunku Ivey Meeks, zastępca dyrektora

Drodzy Stormie i Marku,
Z wielkim smutkiem muszę was powiadomić o tym, że po pladze żab, glizd, kur, walkach kotów z psami na szkolnej stołówce, komórek dzwoniących we włosach panny Ramsey, po eksplodujących kranach w łazienkach i psach gończych, Ross wymyślił samo katapultujące się kulki z farbą, którymi ostrzeliwał pana Warnera, przy pomocy Laury Marano. Jestem zmuszony go zawiesić, bo żadne środki łagodzące już nie wchodzą w grę.  
Z wyrazami współczucia i zakłopotania, Rupert Lingway, Dyrektor Liceum  Waszego Syna
Ps. Mam nadzieję, że sobotni lunch, wciąż aktualny?
R. L. D. L. W. S.

Do: Ross
Od: Laura
Zawiesili nas!
Wmiksowana Ivy przysłała moim rodzicom nudny liścik, żeby odebrali mój telefon w poniedziałek, bo przemyciłam do szkoły torbę kulek z farbą. Ale obyło się bez przesłuchać policji itp., więc dobra nasza. Teraz pracuję w firmie taty i jest nudno! Ale pracuje tu fajny koleś, więc nie jest źle.

Od: Ross
Do: Laura
Tak, Wielkogłowy Ruppy przysłał moim rodzicom przymilną karteczkę. Nawet wymienił kilka naszych akcji: żaby w plecakach, glizdy we włosach Prawie Zjaranej Susanny, kura w puzonie, walki na stołówce (Roddy i Elliene nawet nie walczyli – to ona go brała tymi kocimi pazurami, a on dyszał jak napruty), komórek dzwoniących we włosach panny Ramsey, eksplodujące krany i tresowane psach gończych aż po samo katapultujące się kulki z farbą. Będzie u nas w sobotę, więc ja za karę będę lizał znaczki na poczcie i kleił koperty. Ohyda.

Od: Laura
Do: Ross
Nie jest tak źle. Siedzę przy biurku, mam widok na przystojniaka – którego chyba skądś znam – i księguję faktury taty do komputera, ale zamiast tego gram w Candy Sugar Crash i uśmiecham się, kiedy ktoś pyta mnie o faktury. Ups, tata idzie. Napiszę później.

Od: Laura
Do: Ross
Eh, na szczęście nic nie zauważył. A wiesz, co jest najlepsze? Siedzę koło tego przystojniaka, udając, że słucham tego co mówi, a nie gapię się na jego bicepsy. Kurde, to trudne bym mogła przestać. Teraz akurat mam przerwę. Jest boski. Jeszcze nie jadłam obiadu, wiec jeśli nie wszamam jakichś frytek czy mrożonego jogurtu to jego zjem.

Od: Ross
Do: Laura
Cieszę się, ze ci się podoba. Ja od siedmiu dni liżę znaczki. Chyba wyczerpałem zapas śliny. Mojej ślinianki, przełyk i gardło są rozorane jak ogródek pana Hopkinsa po napadzie naszych dzikich – tresowanych – świń.
Od: Laura
Do: Ross
Odpadają mi palce! Tata po tygodniu skumał, że wcale nie przepisuję faktur, tylko gram na facebooku. Odciął mi Internet, więc teraz został mi tylko Excel i liczenie faktur. Na szczęście nie przyszedł on tylko przystojniak, który jak się dowiedziałam ma na imię Nathan, i oznajmił mi, żebym lepiej zabrałam się zaliczenie tych faktur, bo już sobie nie pogram. Żenada, ale! Zaprosił mnie na randkę. Mam nadzieję, że coś z tego będzie. Ech, w poniedziałek do szkoły. Wmiksowana Ivy napisała emaila mojemu tacie. To też przekazał mi Pan Przystojny per Nathan.
Ps. Te świnie to nie były dzikie świnie tylko dziki, ty głąbie.

Ross: To były dzikie świnie! Nie jakieś dziki!
Laura: Ross, ja pracuję! W dodatku ojciec nie wie, że mam komórkę, a jak się dowie to stracę przez ciebie jedynie źródło rozrywki, także uważaj, bo za dwa dni się na tobie wyżyję i będzie źle! A dla twojej wiadomości to były dziki. Dzikie świnie nie mają takich racic.
Ross: Ale mają podobne do dzikich świń.
Laura: Przestań z tymi dzikimi świniami! Dzik pochodzi od świni domowej, a nie od dzikiej świni.
Ross: Ja i tak wiem swoje. Dzikie świnie to nie żadne dziki, tylko dzikie świnie i mają wielkie racice.
Laura: Zaraz będziesz bezpłodny, albo całkiem stracisz to, co jeszcze masz w spodniach, ty bezmózgi orangutanie!
Nathan: Laura, ymm… Twój tata chce z tobą rozmawiać. Chce wiedzieć czy skończyłaś projekt.
Ross: Czy ja tam słyszę tego twojego mniamuśnego? Głos ma jak dziewczyna.
Laura: Sam masz głos jak dziewczyna! Nie, Nathan to nie do ciebie. Ross, ja naprawdę , muszę kończyć, ale wrócimy do tej rozmowy i wyrwę ci te wszystkie malowane kłaki!
Ross: Też cię uwielbiam.

Laura
Zrobiłaś sobie rok wolnego od szkoły, studiów i bawisz się, i odpoczywasz z tym swoimi mięśniakiem, ale brakuje mi ciebie. Chciałbym byś poszła na studia. Masz prawie dwadzieścia lat, a ja nie widziałem cię od roku. Przyjedź, spełnij marzenie o byciu chudą jak tyka bizneswoman z piskliwym głosikiem i wyglądającą jak skrzyżowanie Dolly Parton i Tajpana Pustynnego, a może Tarantuli. Jak wolisz. Przyjedź, tęsknię.
Ross

Od: Laura
Do: Ross
Chyba mamy problem.

Od: Ross
Do: Laura
Jaki problem? Ten Ken aka Nathan coś ci zrobił?

Od: Laura
Od: Ross
Nie. Znaczy tak, ale nie to co myślisz. Gorzej…

Do: Laura
GORZEJ?!! POBIŁ CIĘ!? ZGWAŁCIŁ?! JAK GO DORWĘ TO ZABIJĘ.
Tylko najpierw muszę sobie zaklepać samolot z samego końca kraju.

Od: Laura
Do: Ross
Nie…
Ja jestem w ciąży.
Z nim, Ross.

Ross,
Chciałeś wiedzieć, co u mnie? Nathan jeszcze nie wie, ale obiecuję, że mu powiem. Wkrótce. Te wakacje są wspaniałe. Nie wierzę, że tak szybko skończyłam szkołę. Te lata, które razem spędziliśmy, wydają się takie odległe, jakby to było milion lat temu. Czas leci zbyt szybko, a ja nie nadążam za jego upływem. Wciąż tęsknię do tego czasu, kiedy byliśmy dziećmi. Wciąż chcę cofnąć czas, by móc być po prostu małą, głupiutką Laurą, która jadła ciastka i bekała, bo jej przyjaciel też tak robił, więc wzięła sobie za punkt honoru bycie jak on. Mała/y rośnie we mnie zatrważająco. Od tamtego czasu nie pozwoliłam się dotknąć Nathanowi, by czegoś nie zauważył, choć wątpię, czy by się tak stało, bo wy faceci nie zauważacie szczegółów. Mój tato nie zauważył nawet, że przyszłam w jedenastej klasie w turkusowych włosach, dopóki mama nie zaczęła krzyczeć w niebo głosy, co zrobiłam z włosami. To było zabawne. Mam z tobą wiele takich zabawnych chwil, i nie żałuję, choć czasem wydaje mi się, że lepiej było uniknąć tych sytuacji. Chociażby ta ciąża. Wydaje mi się, że on przy mnie jest, ale nie może mnie wesprzeć w trudnych chwilach, takich jak te cholerne puszczanie pawia co ranek, a co gorsza rosnący brzuch. Niedługo będę gruba jak balon, z wielkim tyłkiem, bez włosów – chociaż zęby zachowam. Zastanawiam się, co u ciebie i Meredith? Nawet mi jej nie przedstawiłeś, ale i tak wiem, że powinieneś mierzyć wyżej, bo kobieta, która wścieka się tylko o to, że zostawiasz na umywalce włosy z golarki, to jakiś fatalny model. Powinna być jak ta Sally, która robiła dania o wymyślnych nazwach, podawanych w mikroskopijnych ilościach… Tak. Przy okazji, powiedz, jak jest na studiach? Nie, nie myśl, że żałuję, że mnie tam nie ma, bo nie żałuję. Moja mama gada mi ciągle nad głową, że ciąża to stan błogosławiony. Coś mi się wydaje, że powinnam się pośpieszyć, i powiedzieć Nathanowi, zanim moja kochana mateńka się wygada, bo widzę, że już chce go pouczyć o odpowiedzialności, jaka spadnie na jego barki. Boję się. Dziękuję za piękny prezent. O lepszym nie mogłam marzyć. Przepraszam, że długo nie odpisywałam, ale musiałam pozbierać myśli. Może gdybym od razu wybrała się na studia, nic by się nie stało, ale cóż stało się, a ja nie żałuję. Nawet jeśli Nathan nie będzie chciał tego dziecka, to sama je wychowam, najlepiej jak potrafię. I będzie miało najlepszego ojca chrzestnego: ciebie. Jeśli zechcesz, oczywiście? Będę zaszczycona, jeśli się zgodzisz.
Kocham,
Laura

Kochana Lauro,
Twój list był dla mnie przełomowym przemyśleniem na temat tego, jak szybko przemijamy. Masz rację. Te lata minęły szybko, zbyt szybko, i ja także chciałbym je cofnąć, ale życie jest pełne niespodzianek, może też wpędzić nas w kłopoty, ale to nasze decyzje dają nam wiatr w żagle. Jesteśmy panami naszego losu, a nasz los jest tylko w naszych rękach. Pamiętaj, że jeśli Ken wywiąże się z odpowiedzialności za naszą dzidzię to nakopię mu do tyłka. Nie obchodzi mnie czy jest ode mnie starszy, bo tak mu przeoram jego śliczną buzię, że już nie będzie taka śliczna, wtedy zaś będzie wyglądał jak Kaszalot. A dzieci boją się kaszalotów, więc pocieszeniem będzie to, że będzie musiał się ukrywać przed policją, bo wezmą go za Frankensteina. Niech ma łeb na karku, bo chętnie mu go strącę. Aż mnie palce świerzbią. A, no i najważniejsze. Będę zaszczycony jako ojciec chrzestny dzidzi. Szkoda, że nie jako tatuś. Tak tylko żartuję. Bądź ze mnie dumna, każde słowo zostało sprawdzone w słowniku, by nie było błędów. Z przecinkami było gorzej, ale się staram. Bywaj zdrowa. Dużo przytulańców.
Twój Ross

Ross,
Nathan już wie. Oświadczył mi się. Pobieramy się za dwa miesiące. Już znamy płeć dziecka. To dziewczynka. Odruchowo, kiedy poczułam jak się we mnie rusza, nazwałam ją Ronnie. Veronica... Oboje uznaliśmy, że to idealnie imię dla niej. Jestem taka szczęśliwa, Ross. Mama nic nie powiedziała, ale tata zrobił mu wykład na temat antykoncepcji, jakby to była wyłącznie jego wina – na szczęście jednak Nate był na tyle w porządku, że obrócił to w żart i obiecał, że jeśli będzie chciał jeszcze jedno dziecko, to najpierw uzgodni to z moim tatą. Tata go polubił, przekonał się do niego, a ostatnio nawet zabrał go ze sobą na jeden z tych swoich nudnych wieczorków w karty i obaj wrócili pijani jak nie wiem co. Jednak najśmieszniejsze było to, że poubierani w nie te ubrania, w których wyszli. Mój tata miał na sobie różową sukienkę, kimono i kowbojskie buty, a Nathan jakąś hawajską koszulę, damską apaszkę, glany i koronę miss. Na szczęście wrócił w swoich spodniach, bo w przeciwieństwie do mojego ojca wziął pieniądze i zostawił USG Ronnie w kieszeni dżinsów – gdyby go nie miał, zabiłabym go. Daję słowo. Kiedy położyłam go spać nucił jakąś piosenkę o Honolulu, a ja wyszłam tłumiąc śmiech . Następnego dnia gęsto się obaj tłumaczyli, ale tylko do chwili, kiedy nie zaczęli grać w karty. Koledzy taty byli równo spruci, jak oni, i dowiedzieliśmy się tylko, że grali w karty. Gdzie, z kim, kiedy i jak – tego nie wiadomo. Jakim cudem wrócili spruci jak nie wiem co i poprzebierani jak pajace, tego po dziś dzień nie wiem, a obaj mają zakaz na jakiekolwiek gry w karty czy wyjścia do klubów, razem. Mam nadzieję, że się pojawisz na naszym ślubie, ponieważ oczekuję, że tak się stanie. Byłabym bardzo szczęśliwa, bo to będzie bardzo ważny dzień. Dziękuję ci za wszystko. Twoja przyjaźń wiele dla mnie znaczy. Powiedź Meredith, że będzie mile widziana jako twoja osoba towarzysząca, jeśli do tego czasu nie zmienisz dziewczyny. Żartuję oczywiście. Ściskam bardzo mocno, całuję i znów ściskam. Kocham i ściskam kolejne kilka razy.
*przytula bardzo mocno*
Laura

Lauro,
Czytam twoje listy. Wszystkie jakie do siebie wysłaliśmy w ciągu tych dwudziestu pięciu lat. Zastanawiam się, co u ciebie, ale boję się napisać i zapytać wprost, bo za mocno by bolało… Jednak jest coś, co muszę ci powiedzieć. Już od dawna się do tego szykowałem, i nigdy nie byłem gotowy w stu procentach. Nathan i te… Jerome… A Andy… Jest jedna ważna sprawa, ale i tak nigdy nie wyślę tego listu. Kocham cię. Kocham cię jak Nathan mógłby cię kochać. Uwielbiam jak Jerome by mógł. Traktuję cię jak królową, ale tylko w swoich myślach, bo to zadanie Andy’ego. Prawda jest taka, że jestem zbytnim tchórzem, by wyznać ci całą prawdę. Nigdy ci tego nie powiem. Kocham cię, ale ty zawsze traktowałaś mnie jak przyjaciele. Umrzemy jako przyjaciele. Jak brat i siostra. Ale nie razem – oddzielnie. Siedzę teraz na moście przy szkole, w której przeżyliśmy całe nasze maleńkie wspólne życie jako mąż i żona, kiedy w podstawówce, gimnazjum i liceum byliśmy nierozłączni. Inni nie rozumieli, że pomiędzy dziewczyną i chłopakiem nie musi być miłość i, że mogą się przyjaźnić nie żywiąc do siebie głębszych, romantyczniejszych uczuć. Ja też nie rozumiałem. Nadal nie rozumiem. Szalona miłość, którą kryłem przez wiele lat popłynie z prądem tej rzeki, w tym liście i rozmięknie jak moje serce. Ono teraz krwawi – krwawi bez ciebie. A tylko dla tego, że zachowałem się jak gówniarz wiele lat temu, i zamiast wyjawić, co czuję, oddałem cię jemu. Wydawało mi się, że Nathan lepiej się tobą zajmie. Tak samo było z Jerome’m i Andy’m. Myliłem się. Każdy kolejny mocniej cię ranił, a ja miałem ochotę pozabijać ich wszystkim. Teraz żaden nie ma dobrego życia. Po ucieczce z twojego życia nikt nie ma dobrze. To jak klątwa, która i mnie dosięgła… Nie ułożyło mi się z Meredith, ani z Reiną, z Caitlin, a tym bardziej z Emerson. Żadna nie była wystarczająco dobra, by zastąpić cię. Ciebie nikt nie zastąpi. Dlatego teraz piszę ten list na poplamionej, zabrudzonej serwetce zastanawiając się, dlaczego jest taka duża. Klęczę na pomoście, klnę ile wlezie. Bo serwetka porusza się przy najmniejszym powiewie wiatru. Jest porwana w dwudziestu miejscach – co najmniej. Mam już dość. Więcej nie napiszę, bo i tak marnuję tylko dobre pióro i atrament na fragment serwetki z bistro. Zabawne. Teraz chciałbym iść na pocztę, włożyć tę obrzydliwą serwetkę do koperty, i napisać na samym końcu:

ZAMKNĄŁEM SERCE W KOPERCIE.
I oddać je tylko tobie. Bo tylko ty jesteś na tyle dobra, by rozszarpać moje serce na maleńkie kawałeczki.

Kocham
Twój na zawsze
Ross

Ps. Szkoda, że tego nie przeczytasz, ale nie odesłałbym ci uścisków. Mówię serio. Uściski z twojego ostatniego listu zachowałem tylko dla siebie i nie odeślę ich. Kocham każdy twój uścisk.
Ross

Drogi Rossie,
Minęło czterdzieści lat. Zastanawiam się, czy jest jakiś powód dla którego tyle czekałam, byś wyjaśnił mi dlaczego zawsze pojawiasz się w tych momentach, kiedy zamierzam popełnić kolejny życiowy błąd, a ty próbujesz mnie od niego odwieść. Trzy nieudane małżeństwa, czwórka dorosłych dzieci, dwoje wnuków. Może jestem naiwna, bo myślę, że zaraz staniesz pod moimi drzwiami i sam mi wyjaśnisz dlaczego nie odpisałeś na mój list tyle lat temu. Czy jest jakiś powód, dla którego tak właśnie jest? Może i miałeś rację, wtedy. Powinnam bardziej patrzeć na to jaki jest, a nie jak wygląda. Nathan, Jerome, Andy… Trzy największe błędy mojego życia. W zasadzie cztery. Ty jesteś tym ostatnim. Zawsze miałam cię przy sobie, nie rozumiejąc, że popełniłam niewybaczalny błąd odtrącając cię nie wiedząc o twoich uczuciach. Byłam głupia nie widząc tego, że jesteś jednym mężczyzną, który szczerze mnie kocha, i jedynym, któremu zależało na moim szczęściu. I teraz kiedy, patrzę na Jasona i Caroline zadaję sobie pytanie, dlaczego przyjaźń między kobietą i mężczyzną zawsze kończy się czymś więcej. Pamiętam jak się pocałowali, a ja weszłam wtedy do jego pokoju. Robił mi wyrzuty przez miesiąc, bo bał się powiedzieć Caro, co czuje. Ja też się bałam. A teraz, kiedy stoję nad twoim grobem i bazgrzę te słowa tym moim idealnym charakterem pisma, nie robiąc przy tym najmniejszego błędu, wydaje mi się, że pisanie to jedyna rzecz, która mi wychodzi. Nawet zaczęłam pisać książkę, ale maszyna do pisania już jest przereklamowana, a jednak jak spisuję całą historię mojego życia. Być może ktoś kiedyś ją przeczyta, a ja zatrzymam te ulotne chwile, które odeszły wraz z tobą w moim sercu i na papierze. Niech Bóg będzie z tobą mój kochany Rossie. Miłość jest wszędzie i jest wszystkim. Ty jesteś moim wszystkim.

Twoja wszędzie, na zawsze i do samego skończenia świata…
Laura

_____________________

Na podstawie Love, Rosie



14 komentarzy:

  1. Wow.
    Wspaniały (no niech będzie OS)
    Czekam na kolejne <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eh, chyba wolę użyć słowa "opowiadanie", ale os też może być ;)
      Dziękuję <3
      Tin xx

      Usuń
  2. Osz ty... No, szacun, udało ci się doszczętnie poruszyć moim sercem. Love, Rosie, to mój ulubiony film i nigdy - naprawdę nigdy - nie będzie lepszego os'a (bo to jest os, nie?) na jego podstawie, niż ten. A te listy i maile i rozmowy telefoniczne i co tam jeszcze... Genialny pomysł. Pewnie strzeliłabym coś śmiesznego, albo głupiego właśnie teraz, ale jestem zbyt poruszona ( w pozytywnym tego słowa znaczeniu) twoją pracą. Naprawdę, to opowiadanie ci się udało, jak nic.
    ~ Alex

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "udało ci się doszczętnie poruszyć moim sercem" - nawet nie wiesz jaki to wielki komplement dla mnie. Po prostu coś dużego, ba! wielkiego. Jeśli umiem poruszać sercami nastolatków to co będzie później?! o.O Ten typ pisaniny został zastosowany przez autorkę "Love, Rosie" chociaż przecież oryginalnie nazywa się to "Nn końcu tęczy", a przynajmniej pierwotnie tak było. Bardzo, bardzo, bardzo, ale to bardzo jest mi z tego powodu... wszystko jedno. Hahahaha. Żartuję xD Poruszyłaś moje serce tym, że tak ci się spodobało to opowiadanie :) Myślę, że chyba trochę przesadzasz, bo kiedy patrzę na moje "Love Laura" to po prostu zastanawiam się czy ja dobrze zrobiłam wstawiając je xD Ale skoro się podoba to bardzo się cieszę ;)
      Pozdrawiam
      Tin xx

      Usuń
  3. Gdyby nie ta cholerna Laura... Przy Raurze nie da się fangirlować. Po prostu się nie da. Raura była dobra kilka miesięcy temu, teraz mało kto o niej pisze, bo pojawiła się Courtney... I dobrze.
    Gdyby na miejscu imienia "Lałra", byłby ktoś inny, boooooże, piszczałabym w niebogłosy. Love Rosie to taka ładna książka, której nawet nie tknęłam (cicho), tak jak Hopeless czy Przypadki Callie i Kaydena, omfg. Ale. No właśnie.
    Wiesz, dlaczego zrobiłam z Laury sucz na AIH? Bo miałam jej zwyczajnie dość. Na bloggerze roi się od Raury, trafiam na tą przypudrowaną parkę Disneya... Szukam czegoś oryginalnego, a tu się nie da, wszędzie Laura, Laura, Laura... Aż stwierdziłam, że ledwo co ją toleruję. Musiałam się wyżalić.
    Między innymi dlatego uciekam na Wattpada, bo tam nie ma Raury.
    Jest Jai, Harry, Louis (czasem zdarza się ff o nim), nawet Luke z 5SOS, którego muzyki nie bardzo lubię... XD
    Tin, twórz coś oryginalnego, nie marnuj się x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Specjalnie dla ciebie kolejne opowiadanie będzie bez Raury ;) Ogólnie to po prostu mnie natchnęło i wtedy po prostu wykorzystałam to o czym pomyślałam jako pierwsze. Ogólnie, jeśli zechciałoby ci się zajrzeć do zakładki "o blogu" przeczytałabyś, że nie będzie to blog o gwiazdach, ale haha zaplanowałam sobie opowiadanie o 1D, bo często takie się pojawiają na wattpadzie, a ja je czytam (często zboczone xd) i sama się zastanawiam nad spróbowaniem w tej "dziedzinie". Nie martw się, kochana Kasiu. Tutaj na Raurę więcej nie będziesz narzekać ^^

      Usuń
    2. Boże, dziękuję! Zwyczajnie nie zerknęłam w zakładkę xd
      Ja też czytam zboczone ff, nie jesteś sama xD

      Usuń
    3. Jupi! Hahahaha. To dobrze, bo myślałam, że tylko ja mam głupie skojarzenia po przeczytaniu zboczonych rzeczy. Ja tam uwielbiam 1D w opowiadaniach, bo Directionerki zawsze coś wymyślą xD Haha, z nimi nie można się nudzić! ^^

      Usuń
  4. Taaa...
    dzięki
    teraz
    nie
    zasnę

    To było super
    Piękny OS
    Ale cholernie smutaśny
    :C
    Ale ładny

    Mogę powiedzieć tylko
    Dziękuję

    Dziękuję za ludzi, którzy tak piszą
    ponieważ dzięki nim wiem że dla ludzi
    jest coś ważniejszego nisz sytuacje ala Grey
    i mam nadzieję, że dzięki wam, blogerom z takim darem, uda się wybić w świecie literatury

    ~Kal

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja jak zwykle spóźniona. Ale trudno...
    Mam łzy w oczach... Chce mi się płakać, ale powstrzymuję się od tego ponieważ w salonie siedzi mama, a nie chcę żeby się ze mnie śmiała, znowu... Tak, to jest dopiero wspaniała i kochająca mamusia, która naśmiewa się z własnej córki, która przeżywa załamanie nerwowe i wypłakuje z siebie cenne płyny ponieważ jej ukochany bohater książkowy umiera...
    Scott!!!!!! Boże, dlaczego to mój kochany Scotti musiał umrzeć?! Dlaczego?! Becca Fitzpatrick jest po prostu okrutna, jak ona mogła uśmiercić mojego Scotta? No jak? Do samego końca miałam nadzieję, że Scott jakoś wróci, że zostanie jakoś ożywiony, ale NIE, bo, po co?
    Podobnie teraz przeżywam, śmierć Rossa i to, że on i Laura nie zostali parą...
    Tak mi go szkoda.
    Biedny obdarzył swoją najlepszą przyjaciółkę miłością, a ona o tym nie wiedziała, i raniła go na każdym kroku nawet o tym nie wiedząc... Och, aż ryczeć się chce... I do tego umarł w samotności z dala do swojej największej i jedynej miłości...
    Na początku się chichrałam jak głupia z tego o czym oni piszą i opowiadają, ciągle się szczerzyłam do ekranu laptopa. Byłam pewna, że to będzie wesoła opowieść. Choć muszę przyznać, że coś, czułam tak w kościach, że coś niespodziewanego się wydarzy i, że to nie będzie raczej dobre. I co? I miałam rację!
    Ach, ta moja nieomylna intuicja...
    Chyba najlepsze opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałam. Piszę całkiem szczerze. Genialny i oryginalny pomysł z tymi listami, rozmowami telefonicznymi, SMS-ami itp. Po prostu, genialne!
    Mogłabym napisać ci jak WIELKI masz talent, ale to by zbyt dużo miejsca i czasu zajęło, ale masz ogromny talent! Nie zapominaj. Mówię, a dokładniej- piszę, ci to JA: Nie kulturalna. Jestem naprawdę wybredna co do wszelkiego rodzaju literatury - wystarczy jeden mały szczegół który mi nie podpasuje i nie czytam dalej. Chociaż zazwyczaj staram się poczytać kilka rozdziałów zanim osądzę dany blog/książkę. Więc mi możesz wierzyć: piszesz niesamowicie, kropka. Dobra to wszystko co chciałam ci dzisiaj przekazać, a może nawet trochę więcej, ale to już nie ważne.
    Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozterki uczuciowe po przeczytaniu serii "Szeptem" ^^ Cóż, moim ulubionym bohaterem byli Vee i Dante, ale on był zły xD Musiał umrzeć, ale i tak lubiłam jego imię. Cóż (znowu te 'cóż'... xD) mamy tego nie rozumieją - przeżyłam na własnej skórze, nie polecam - bo kiedy śmieję się czytając coś w necie, mama pyta czy ma mnie zawieść do weterynarza czy do psychiatry. I kto tu powinien siedzieć w wariatkowie, huh?
      Anyway. Hmm, rozmowy są zaczerpnięte z "Love Rosie", jednak nie czytałam całej książki, a jedynie 50 stron u koleżanki, kiedy ona jadła obiad xD Chciała mi pożyczyć, ale ja nie wezmę książki, jak już obejrzałam film. Mam taką zasadę, przykro mi to mówić. Obejrzałam Love Rosie i uważam, że Lily Collins i Sam Claflin idealnie pasują do roli Rosie i Alexa, ale mi bardziej przypadł do gustu Christian Cooke jako Gregg XD Nie rozpisuję się, ale serio on by czadowy :D No i Ruby, jej teksty. "Jak tam panna młoda? Jak królik z ADHD!" Film boski, ale nie byłabym sobą gdyby moje opowiadanie było wierną kopią filmu czy książki - inspiracją owszem, nie plagiatem. Co do opowiadania... Wiedziałam, że tak będzie. Wszystko sobie zaplanowałam - nie wszystkie kończą się szczęśliwie... :c
      Dziękuję za to co napisałaś, to naprawdę bardzo miłe i motywujące ^^ ;*

      Usuń
  6. Cudowny ♥ Nie czytałam Love, Rosie, ale chyba się przez ciebie skuszę. Szkoda, że nie skończyło się tak jak film :( Wzruszyłam się jak przeczytałam, że Laura stoi nad grobem Ross'a. Piękny one shot :)
    Nominowałam cię do TB :D http://dancingcinderellastory.blogspot.com/2015/08/kolorowych-lekow-garsc-atwiej-mi-pomoze.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę, proszę. Kogo ja tu widzę :D Cieszę się, że cię zachęciłam :) Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz ^^

      Usuń